Grażyna Gałkiewicz: „Gazeta Rzgowska” stara się mnie zdyskredytować od lat [WYWIAD]
Zapraszamy do lektury wywiadu, jakiego Grażyna Gałkiewicz udzieliła pismu „Nowy Rzgów”.
Magdalena Hodak: W ostatnim czasie jedna ze rzgowskich gazet poświęciła niemal cały swój numer Pani osobie…
Grażyna Gałkiewicz: Ruszyła kampania wyborcza i od razu zostałam brutalnie zaatakowana przez „Gazetę Rzgowską”. Redaktorzy tego pisma wyraźnie zresztą określili komu sprzyjają. Najwięcej atutów ich zdaniem mają Mateusz Kamiński i Wojciech Skibiński. Ja chciałabym tylko przypomnieć, że redaktorzy i wydawca „Gazety Rzgowskiej” przegrali już ze mną i z moją rodziną kilka procesów za nieprawdziwe informacje, które pisali na mój temat i musieli potem za to publicznie przepraszać. Szkoda, że panowie redaktorzy i wydawca „Gazety Rzgowskiej” nie wyciągają właściwych wniosków z przegranych spraw sądowych i nadal robią wszystko, żeby mnie zdyskredytować. Ale nie ma problemu, proszę przypomnieć te zarzuty, po kolei wyjaśnię, jaka jest prawda. Wyjaśniałam te sprawy już bardzo wiele razy, mogę zrobić to jeszcze raz. Nie mam nic do ukrycia.
Tereny w Gospodarzu są ponoć w fatalnym stanie. Dlaczego do tego doszło i kiedy to się zmieni?
Gospodarstwo to należy do 4 osób (po ¼ ja, mój mąż, szwagier i była żona szwagra) i od kilku lat trwa sprawa sądowa o jego podział. Sprawa, niestety, przedłuża się, ze względu na to, że „nałożyła się” na nią sprawa rozwodowa szwagra. Jak sąd wreszcie dokona podziału, to zobaczycie Państwo jak szybko ja uporządkuję swoją część. Na zaproszenie moje i męża były już prowadzone konsultacje z konserwatorem zabytków nt. naszej wizji przywrócenia gospodarstwu dawnej świetności. Zapewniam też Państwa, że dam sobie z tym zadaniem radę sama – nigdy nie chciałam żadnej pomocy finansowej od Urzędu czy kogokolwiek innego. Teraz nie mogę brać się za porządkowanie terenu, bo nie wiem którą część terenu sąd mi przyzna. Nie mogę przecież inwestować w cudzą własność.
W jednym z artykułów autor próbuje także nachalnie powiązać Panią z łapówkami dla polityków, powołując się nawet na mnie, całkowicie wyrywając z kontekstu moje słowa. Co Pani na to?
Jak Pani widzi są osoby, które nie cofną się przed niczym, byleby tylko oczernić Grażynę Gałkiewicz. Autor artykułu odwraca kota ogonem. To przecież dzięki rodzinie Gałkiewiczów cały proceder wyszedł na jaw, a nieuczciwi politycy trafili przed sąd! Politycy przychodzili do mojej rodziny z prośbami o sponsorowanie kampanii wyborczej. To działanie legalne, każdy obywatel może wpłacać pieniądze na kampanie wyborcze. Niestety politycy oszukiwali i pieniądze zamiast na kampanie wyborcze brali do kieszeni. Gdy wyszło to na jaw, trafili przed sąd, a my byliśmy w tych sprawach tylko świadkami.
Pani przeciwnicy nieustannie podnoszą zarzut, że chce Pani zostać burmistrzem bo ma Pani do załatwienia jakieś interesy. Jak Pani się do tego ustosunkuje?
Ani ja, ani moja rodzina nie mamy żadnych interesów do załatwienia. Praktycznie nie zajmuję się już czynnie działalności biznesową. Jako przedsiębiorca osiągnęłam już wiele i jestem spokojna o swoją emeryturę. Obecnie poświęcam się pracy jako radna Rady Miejskiej. Osoby, które chcą mi zaszkodzić przed wyborami ,rozpuszczają też informację, że mam w gminie 200 hektarów ziemi rolnej. To absurd. Zapewniam, że każdy kto wskaże, gdzie je mam, otrzyma ode mnie nagrodę! Kolejna nieprawdziwa informacja dotyczy tego, jakoby moja rodzina miała dużo gruntów rolnych przy ul. Literackiej. To nieprawda. Mój syn ma tam jedynie 2 hektary ziemi rolnej i oprócz tego 3- hektarowy ogród z domem oraz 3 hektary z różnymi budynkami przy ul. Tuszyńskiej, a mój mąż jest współwłaścicielem 4 hektarowego gospodarstwa po rodzicach i to koniec.
A co z rondem na ul. Tuszyńskiej?
Na ul. Tuszyńskiej samochody jeżdżą często o wiele za szybko. Mieszkańcy nie mogą wyjechać bezpiecznie z domu. Przedsiębiorcy z C.H. Ptak stoją w długich korkach by włączyć się do ruchu. Żeby wszystkie te problemy rozwiązać padła propozycja opracowania koncepcji ronda wraz z przedłużeniem ul. Rzemieślniczej. To tylko koncepcja. Nie ma na razie mowy o budowie. Wiem, że osoby mi nieżyczliwe rozpowiadają, że ta inwestycja ma służyć mnie lub mojej rodzinie. To absurd. Żadna z działek będących w posiadaniu mojej rodziny nie sąsiaduje z rondem czy Rzemieślniczą. Jakim trzeba być zawistnikiem, by rozpowiadać takie oszczerstwa?
Skoro więc te wszystkie zarzuty są nieprawdziwe, to skąd te ataki na Panią?
To brudna kampania wyborcza. Szkoda, że panowie nie wzięli sobie do serca mojego apelu o to, by kampanię prowadzić w sposób merytoryczny. Pamiętajcie Państwo jednak, że zarzuty pod moim adresem pojawiają się głównie w gazecie, która od lat podważa wiarygodność moją i mojej rodziny oraz stara się zdyskredytować, to co robię dla gminy i ludzi. Redaktorów tego pisma nie zraża nawet to, że za te publikacje przegrywali kolejne procesy sądowe. Cóż mogę zrobić, niektórych nie interesuje prawda.
Aż trudno uwierzyć, że zachowuje Pani spokój.
Pani Redaktor, moje życie nie zawsze było łatwe. Pracowałam w polu. Z mężem i dziećmi mieszkaliśmy u moich rodziców. Przez całe życie pracowałam i jednocześnie prowadziłam dom, jak większość kobiet. Mieliśmy też taki okres w naszej działalności biznesowej, że nie wystarczało pieniędzy na zapłacenie wszystkich rachunków. Jestem przyzwyczajona do ciężkiej pracy i pokonywania życiowych trudności.
Skoro wyjaśniliśmy już wszystkie insynuacje pod Pani adresem, przejdźmy do tematu wyborów. Dlaczego zdecydowała się Pani kandydować na stanowisko burmistrza Rzgowa?
Przede wszystkim prosiło mnie o to wielu mieszkańców. Wiele osób namawiało mnie już w 2014, ja jednak chciałam najpierw zdobyć doświadczenie samorządowe jako radna. Bardzo ważne jest też dla mnie wsparcie ze strony rodziny. Mój mąż, z którym wspólnie kroczymy przez życie już przeszło 40 lat, oraz nasze dzieci i wnuki dostarczają mi mnóstwo pozytywnej energii. Jestem także osobą spełnioną zawodowo – w biznesie osiągnęłam wiele. Chciałabym więc teraz spożytkować moją energię i doświadczenie, które zdobyłam jako przedsiębiorca oraz w Radzie Miejskiej, dla dobra naszej gminy. Uważam, że po każdym z nas zostanie w pamięci tyle, ile zdołamy dobra uczynić dla innych.
Jakie są Pani zdaniem najważniejsze potrzeby gminy Rzgów?
Mieszkańcy chcą inwestycji – budowy kanalizacji, dróg, chodników, ścieżek rowerowych, boisk oraz stałego poprawiania wyposażenia szkół, przedszkoli, placów zabaw czy powstania żłobka. I to będzie mój priorytet – szybkie i staranne wykonywanie inwestycji dla mieszkańców oraz sprawna realizacja ich wniosków. Gmina nie może zwlekać z inwestycjami. Czy Pani wie, że budowa kanalizacji w Starowej Górze mogła już się rozpocząć i to bez groźby utraty dofinansowania? Więc na co czekają kolejni burmistrzowie? Ja nie będę czekać. Gdy zostanę burmistrzem rozpoczynam budowę kanalizacji w Starowej Górze oraz realizację wniosków mieszkańców całej gminy.
Na realizację wniosków mieszkańców potrzebne są jednak pieniądze…
Przez lata współtworzyłam wiele przedsięwzięć biznesowych, także o zasięgu międzynarodowym. Doskonale wiem, że aby wydawać pieniądze, to trzeba je najpierw zarobić. Przede wszystkim należy sięgać po pieniądze z Unii Europejskiej. To dla mnie niepojęte, dlaczego cały kraj buduje się za pieniądze z Unii Europejskiej, tylko nie gmina Rzgów. Za środki z UE można np. zrewitalizować plac 500-lecia w Rzgowie i kościół, oczywiście we współpracy z właścicielami obiektów. Można także stworzyć sieć szybkiego, taniego Internetu dla mieszkańców, uzupełnić sieć dróg rowerowych. Możliwości jest naprawdę bardzo wiele. Czas by gmina Rzgów zaczęła je wykorzystywać.
W jaki jeszcze sposób może wzbogacić się Gmina Rzgów?
Oprócz lepszego wykorzystania środków z UE, sprowadzę także do gminy nowych inwestorów. Każde 10 tys. m.kw. powierzchni wykorzystywanej na działalność gospodarczą to blisko 250 tys. zł podatków rocznie do gminnej kasy. Pieniądze te przeznaczone będą na realizację wniosków mieszkańców. Inwestorów będę szukać przede wszystkim w branżach uzupełniających i współistniejących z branżą tekstylną, ale także innych, tak aby na budżet gminy składały się podatki firm z różnych gałęzi gospodarki. Musimy dążyć do dywersyfikacji dochodów gminy.
A co z przedsiębiorcami, którzy już działają na jej terenie?
Przede wszystkim żadnych podwyżek podatków, gdyż są już za wysokie. Poza tym każdą firmę, zarówno małą jak i dużą, będę traktować z takim samym szacunkiem i wdzięcznością za to, że prowadzi działalność na terenie naszej gminy i zasila gminną kasę podatkami. Bardzo proszę Panią Redaktor, by podkreśliła Pani grubą czcionką, że chodzi mi o KAŻDĄ firmę, która działa na terenie naszej gminy. Tak jak powiedziałam, przez lata byłam przedsiębiorcą, więc znam i rozumiem problemy i potrzeby tej ważnej grupy społecznej.
Wywiad ukazał się w piśmie „Nowy Rzgów” w numerze wydanym w maju 2016.